Trwa cały czas analiza danych z ankiet, które Państwo wypełnili. Jak wspominaliśmy jest ich ponad 300. O ile dane statystyczne łatwo przestawić graficznie, o tyle opisy tego, jak działają wydziały komunikacji, nie da się zawrzeć w pewnych ramach i zobrazować na wykresie.

Sprawa dotyczy narzuconego obowiązku rejestracji samochodów z UE w terminie 30 dni.

Dane z ankiet znajdą Państwo tutaj.

Załóżmy hipotetycznie, że w świecie idealnym petent udaje się do wydziału komunikacji, spędza tam godzinę i udaje mu się zarejestrować samochód. Gdzie tak jest? NIGDZIE.

Zacznijmy więc od czasu oczekiwania na wizytę w urzędzie. Tu na pierwszy plan wybija się RZESZÓW, gdzie wydział komunikacji zamknięty jest do odwołania. Niewiele lepiej jest stolicy, gdzie czas oczekiwania sięga nawet 60 dni. Identycznie jest w Pruszkowie. W Chojnie czy Rudzie Sląskiej czeka się po 45 dni.

Ciekawa sytuacja ma się we Wrocławiu tam wprowadzono „rejestrację na rejestrację” online – respondent napisał: „Brak jakichkolwiek terminów”, a przy czasie oczekiwania widnieje wpis – 99 dni.

W niektórych wydziałach komunikacji zainstalowano URNY. Petent wchodzi, petent wrzuca, petent czeka. Czeka 3 dni w Ciechanowie po 3 tygodnie Pogorskiej Woli. Można zamówić dokumenty pocztą, jednak wtedy czas wydłuża się o kolejne interwały i to tygodniowe. W Dąbrowie Górniczej można sprawę załatwić dzięki paczkomatom, jednak nie można spodziewać się czasu reakcji podobnego do sklepów internetowych, konkrety – 14 dni.

Po drugiej stronie tej barykady są wydziały komunikacji z Bolesławca, Mszany Dolnej czy Sochaczewa gdzie rejestracja samochodów przebiega bezproblemowo.

Wniosek z tej części. W myśl przepisów jedni zapłacą karę inni nie. To niesprawiedliwe.

Teraz kolejna rzecz – czas oczekiwania na twardy dowód. Z perspektywy kar, rzecz mało istotna, ale z perspektywy działalności komisu, a wielu przypadkach płynności finansowej, to problem. I tak, z ankiety wynika że najlepiej jest Lubartowie, Otwocku, Garwolinie, Dębicy, Dzierzgoniu, Wejherowie i Zabrzu. 

Nie trudno się domyślić, że najgorzej jest w Rzeszowie, ale jak wspominaliśmy, tam urząd jest nieczynny. Niewiele lepiej jest w Gdyni – 50 dni. W tym czasie można stracić kilku klientów, nie wspominając o kosztach ubezpieczenia.

Z uśrednienia danych wychodzi 2-3 tygodnie czekania.

Cieszy fakt, że tą sprawą (dzięki ankiecie) zainteresowały się media, więc temat będzie miał swój ciąg dalszy. Jeszcze raz dziękujemy za poświęcony czas i trzymamy rękę na pulsie.